Lotus Elise 250 CUP

Wiele lat temu miałem okazję pojeździć po torze kartingowym w Radomiu bazowym 122-konnym modelem Elise dla emitowanego w TVN Turbo „Automaniaka”. Wrażenie jakie na mnie zrobił ten samochód sprawiło, że byłem bardzo ciekaw tego modelu. Choć zrobiłem jedynie kilka okrążeń na SilesiaRing na fotelu pasażera podczas treningu 1-na-1 to dało mi to fajne poczucie auta. A ostatnio zasiadłem też za kierownicą na kilka ostrych okrążeń.
Nie skomentuję wsiadania, a tym bardziej wysiadania 😉 Napewno wymaga wprawy i sprawności fizycznej. Ale cóż, to purystyczne auto dla nastawionych na wyścigowy charakter jazdy kierowców. Niska… naprawdę niska masa, a nie jak życzeniowo czasami mówią w swoich materiałach promocyjnych producenci… wpycha nas na inny level jazdy. I to od samego początku. To auto, z opcjonalnym pakietem Carbon Aero waży jedynie… uwaga 921 kg!!! Niezbyt mocny silnik (1.8-litra, kompresor, 234 KM) nie robi najmniejszego wrażenia. Zwyczajnie jest i sobie pracuje. Daje przyspieszenie do 0-100 km/h w rozsądne 3,9 sekundy. Ale to gdzie ten samochód daje przyjemność to końcówka prostych na mega późnym hamowaniu oraz w zakręcie! A daje dosyć sporo. Napęd na tylne koła i opony semi-slick sprawiają, że mamy dużo trakcji i prędkości w zakręcie możemy mieć nawet o kilka km/h wyższe od dużo cięższych samochodów. Elise jest bardzo stabilny na wejściu, jednak potrafi też „ugryźć” jeśli będzie szarpany kierownicą. Hamulce gdy patrzymy z zewnątrz wyglądają śmiesznie, ale przy tak niskiej masie robią zaskakująco dobrą robotę.
Skrzynia biegów, manualna pracuje świetnie, choć jak dla mnie ilość miejsca do operowania sprzęgłem jest delikatnie to ujmując dosyć skąpa 😉 Nie wspomnę już o dostępie do hamulca. Robienie tego lewą nogą? Zapomnij! Nie ma się jak tam dostać „przez” sprzęgło. 🙂
Bardzo fajny samochód, nie tylko dla adeptów szybkiej jazdy, ale przede wszystkim do treningu wyścigowych technik jazdy. Brak wspomagania kierownicy może wymaga przyzwyczajenia i nieco siły.